16 - 19.07.2009. Pierwsza nasza wspólna eskapada. Mieliśmy wtedy po 19 lat. Nie byliśmy wtedy jeszcze małżeństwem. Nawet parą nie byliśmy zbyt długo, bo zaledwie od roku. Pierwszy wspólny samochód, zakupiony na raty od sympatycznej staruszki (aż dziw, że się zgodziła). Piękny, zadbany, o kolorze coś pomiędzy rudym, a meksykańską pomarańczą.
Stwierdziliśmy, że trzeba go przetestować, a że na zagranicę rodzice nigdy by się nie zgodzili powiedzieliśmy, że jedziemy nad jezioro do Wolsztyna (tak wiemy karygodne) i ruszyliśmy na południe.
Cel - Praga. Na mapie wielkości pocztówki, wyszczególnione były tylko po drodze Wrocław, Wałbrzych i Hradec Kralove. Na wariata, bez winietek autostradowych, bo przecież nie wiedzieliśmy, że są potrzebne. Z pożyczonym namiotem i starym analogowym Zenitem, który jak się okazało miał uszkodzony światłomierz, więc zdjęcia są, ale rozmazane.
Udało się. Namiot rozbiliśmy na jakimś blokowisku, obcym ludziom pod oknami. Podstawowej higieny zażywaliśmy w centrum handlowym, a kąpieli na basenie miejskim. Pomimo niskiego budżetu, bawiliśmy się wybornie.
Odkryliśmy, że mamy identyczną pasję. To wtedy wyklarował się styl naszego podróżowania.
To było pierwsze przetarcie szlaku, które uświadomiło nam jak bardzo kochamy podróże.